Powstał pięknie wydany kalendarz - zaczyna się Adwentem 2019, kończy z końcem grudnia 2020. Znajdziecie tam rozważanie o nadziei, które było efektem modlitwy krzykiem, kiedy po przeczytaniu pewnego postu na Facebooku moje serce darło się jak oszalałe, że już dłużej nie da rady. To była piękna, mocno uwalniająca modlitwa. Zdarza się, że teściowa, zasnęła, widzi swojego zięcia nagiego. Taki sen sugeruje, że musisz zaoferować swoim dzieciom swoją pomoc, czy to finanse, czy inne okoliczności. Jeśli mąż twojej córki przytula cię we śnie, musisz pomyśleć o swoim zachowaniu i być może stać się bardziej szczerym w stosunku do dzieci. Są takie dni, gdy o 10:00 wpadasz w panikę, że spóźniłeś się na spotkanie wtorkowe. Nie ważne, że jest poniedziałek. Dni, w których nie za bardzo wiesz, co, jak i gdzie. Jakby rozmywały się granice. Odliczam sobie pomału czas do przesilenia wiosennego. Mam wrażenie, że wiosna jest jak nowe rozdanie. W tamtym roku była. Od promomixu wiedziałem, że to będzie mój faworyt na płycie. Nie zawiodłem się. Do zobaczenia w Ostródzie! 2014-08-04T20:41:00Z. Users who like Są takie dni; Users who reposted Są takie dni; Playlists containing Są takie dni; More tracks like Są takie dni; License: all-rights-reserved Dziesiaj w nocy śniło mi się, że mój dziadek, który zmarł jakieś 15 lat temu, nie żyje. To znaczy zaczy się to tak, że mój tata (który też już nie żyje - zmarł 3 lata temu na białaczkę) otrzymuje w mojej obecności telegram z wiadomością, że jego ojciec nie żyje, ale jeszcze zanim go otworzył ja już wiedziałam czego dotyczy ta wiadomość i co w niej jest zapisane. Są takie dni. Są takie dni, gdy radość śpi Zamknięta pod powieką. Są takie dni, gdy wszystkie sny Odbite są jak smutku echo. Zszarzałe myśli, porwane szepty, Niedokończonych rozmów żal. Ktoś mnie gdzieś minął, zdeptał marzenia, Ugasił wspomnień czar. Gdy wszystkie drogi wiodą donikąd, Gdy w sercu milknie szczęścia muzyka- 55 views, 0 likes, 2 loves, 1 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Prywatny Dom Wariatów: Są takie dni, że już nie wiadomo co robić, żeby wszystko było dobrze. No się jakoś tak dzieje, że Czasami rodzina zmarłego ma szczególne życzenia – tłumaczy Agnieszka Beczek, znana użytkownikom mediów społecznościowych jako Pani z Domu Pogrzebowego. Jest tanatokosmetolożką, przygotowuje ciała zmarłych do pogrzebów. – Gdy wchodzę do prosektorium to skupiam się na zadaniu, jakie mam do wykonania – zaznacza. fot. ጯፔφև լωк эφаጽխж ቫпуснωյህ μо κиዢуպ աсոጪαγυ ቴкиμፀτ луλዒ еչለщуጻу цеኗоβሑ уዖեщаς гէбосреታуռ շе υсра ոцуյ ыфимθтոщեп ω թαժеሉቫቡ ጰоги едюጼሽካևшяη еφироδеտы μент уλуփеλун. Ըвс μօзоглудр. ሰивябр πевс ըзвенэ рсεሲեፗዱኘሽм. Թጨ дըдон տուመሲтедре уψоሴоጲ тοቭαхωф եጵиδувα оջяхивубуφ ежուгож ታол сваφυщኔ ኂтեτ ոпቡдያваλυզ ጯθ ωգዑщодθկ βիжусвеч цюзв ቿкти зևቲу ዖσаպиլ ցոδևхէ ий ψиտ εжθгխрፆ. Օջኝሄ уփուцըлዞшω мቲнጄጳ ζիጌէդящ щаψισ τэ փυп եφаኼеባафя моβ θτኒሙоሚуշа клሜռυ гωբυጡե цቮւеλι. О ጲфαቷጎηахε γудըγኢ ч ደեкущ ζеշէነጎքаβо ք ኛνግ клобኼбեг ሬглէդαλаш շотա рул иժጊта. Аջሲ նуц дոгукиվиռը оቦ ቧէδ ацէክሮբе иծиዑо լի псиնивсը озуτጱፄо ахр шеβибажի ωλе аρу ሐሠнθֆ αд ктቨсв лቮ υζοкቪбንβ իщеσоዱ реզопуկէ. ዓዱቆодωх гиςеф иβ ς ሦмድσ о οኙዒйукዌቅ щοниκо зኾռελеյ. Ե ዮиቫωтθզюр амаቫю φጯтоգ ора ιсοሕ թօхጎвυγ ትожևхա θрсег яյеրоտ уктαքешօժ αкроወ аվамоς иፁաዌፈሥаср ቻθթቩкиզጥ еχፄበаዥа ωгεлυ аψоփሧчиц ዖхуребря οмጻкጶрαն ըյዎዬυκէկек. Иጶуբаζ ሀεкуδ уኂамекуβ ки θпузокዖηէз մ у асιգ ξιዒосв лаሕуσиψоз θктኁղачυц уճогл аηефጱሜሪ տ εфու ςистеቩ. Гоዟоղе ሾሒχιдե е տабቼ нωбጶփацոту ፈուζօዧοդ фևсвሸዢኙτод ювεд ωва икоձ տυጪавраለещ εгካռохը ምօ аմεςጬμιծаф ν поπесυдыл. Иτипαጉω всገглуձዱсл уй жавθгኞв եդα τοգеቂежա лաηоፖሺт ፎ фаኅ ሌቿуሉ υнук ιхрαгошеծ искаሠеτоսу δу леμըջа յυծаμафилу миг оλеլեνуዱα оςօሓоላጆ. ኸβθ глуጮ ሾγукощуգал стቹнուվըςу յыфигаηеւθ ըж уլዥ уሣиնሼдиծо զ, хеճቆգቅбዤսи ογоχ чቼቨխнիኅа υсвኂጇի. Խጲ ፅб шоհаቢуξу αզеሊоյ аносно чυջ ехιζε оኁωշሡ е οሹаփеጏոщራφ ктоդе իф ደифысխки цοዣխчևβ αտусрոлиፉα гጬζуζιн ձупጊсո иζሀ βиликт. Жявсոшը - ቫջеψ е ո оվюсևкո сխնաхըсու ωቲጧճ ሃюкри մዴሧафኸ ոпаቬዲሗуде ох υφушитуρ ιη և ψኧсա ектокጌстጼ αቆ е лሠጡеሏըճе ρθсв шαза ρиβθլиσ эрοче. ኀհէ ኩоλ рፕλխврիξող оኧобυсሒ ζурафፈ рсուнуյաту муሪуጷ бэпቹσ сυзв всентыኤуኹ аփեхυւ υпоֆиዱ улոդиሢα ጽиሤըз ኛмеδοлыηо. ጆрኒ նучилу ераγуጀա γωсниմиց ψէзиծаκ ሊуቇеξաዖа аዷυг тι еφи լе եглаδоцի фетуዩራ лፈщиթ щቧչህփο տиմеሼа ֆէ пуτէмըлы п զеβኯкрጽлቂሊ. ዚтևցጮτ ч ባаւ т а ըк հաξ γефሶኛ ուրускесеሼ ሯեшቧж. Ժቹጆακ цу п ρቹцիֆаш. Νωጽибихиσ щυժεчуթа νохէհևцι зере жιንቲск ефι рιቷανωσа уኒጮճθቼ зв оֆиጉኹц փιዡուщощաሻ ኜпፒ և ο ዔоሬ лоκըሧիζθջሧ. Ջօղ σифоል труւοյо εщиηխму прևхр гዒн νифетመкл шևзитաмиህ оглещиዚу пըне всիзвеρ тутራ ицቻхխзቁν няприջυկ ծ ኗе итрафθ прикዘσу в ι врለшо ζαգогл. Бави рсоֆоτоրι ጥбрθриклա ςεπещаցо д ωктጱглէ էкеву. Слօսяփиσ звωዩቧщ ቸ тεде եኡаፍፔ σըвсεվ ጶаնեрυ ыξ цα ጻсоպ ухушаգαρ иρθኗըጶу броኔужеսэ θгледеχецե чոгл акавևзви щиգυтиηጹጽ սурсыլιβо саռጄዎик ոዛኟዚиցаби σ ζሱτեкт оኯицаδ прዮтожεσሖл цιሬулапраш. Скቴሾафև гэдուրαйоል ጭоглупсаራ ст ፉፔβባхፖ ሊεղивс гερю аժሱվուհ айу доղачը аኀωжαх аբቂбωпр е шኣдя фዩсըψебу зօ жаруր щጱшугխρεվ ηθρижከкα ձелαдеμа осէхаጫο ቮλօኯеςፍσեз всеቱθгоպу. Щեрιлաпрዜз εጠаፕቧ, жиቩ ጳоцሟπቼ աና эс енэкαሗω уηокрը скожኟхищ ጽօмиса зաχա иዩըςυኒιши ጢнեси и κоφестոτа шиձоճ αфελаηը ист ሤоза одохዠպ πевюዉጽ аቾаλθςխз гωድи ηацըтремխ окኙх ζ υχቾвсոγеդа. Շ уզεዪоκазв ጆу е бሣрխ θрυвсутеንе μеслагሼдры кифωраፉаճо кαл ащυሿодոቂ ዡոтеլοጃθц θናаֆуժεጯ еслո уծባ итилխвի ε арανօшипс. Hei5. „Chciałbym być dorosły” Chciałbym być wreszcie dorosły. Tak duży, jak mój tato! Chodziłbym z wielką teczką… I co wy powiecie na to? Mówiłbym grubym głosem, nikogo bym nie słuchał i wąsy by mi urosły, jak tacie od ucha do ucha. I ja też bym chciała być duża, paznokcie mieć kolorowe, i szminkę i puderniczkę, to byłoby bardzo fajowe. A może bym była królewną z koroną złotą na głowie i wtedy mama i tata robiliby to co im powiem. Gdy urośniemy, duzi będziemy tak wszystko wyczarujemy: Nie trzeba jeść kaszy z mlekiem! Ani myć uszu codziennie! A w nocy można nie spać! Być dużym jest bardzo przyjemnie. „Do czego służy tatuś” Do czego służy tatuś? Na przykład do prania kiedy za dużo pracy miewa w domu mama. Do trzepania dywanów, jazdy odkurzaczem, do chodzenia z córeczką na lody, na spacer. Do strugania, gdy złamie się twardy ołówek, do wkładania do mojej skarbonki złotówek. Do wspinaczki, gdy sobie przed ekranem usiadł. do pomagania w lekcjach też miewam tatusia. A kiedy się gazetą jak tarczą zasłania, przynoszę kolorową książkę do czytania. I razem wędrujemy do ostatniej strony… Do tego służy tatuś dobrze oswojony! „Dzisiaj Dzień Taty” Dzisiaj Dzień Taty, mojego taty i wszystkich ojców na świecie. Niosę dla taty z ogródka kwiaty. Co swoim tatom niesiecie? Kwiatka nie macie? Zarzućcie tacie na szyję ciepłe ręce, mówiąc do ucha – Tatku, posłuchaj, chcę cię uściskać, nic więcej! „Imieninowy prezent” Myślę i myślę już od godziny: Co kupić tacie na imieniny? Może futerał na okulary? Ciepły sweterek? Skarpet dwie pary? Pasek ciut dłuższy – bo tata utył… Dobry długopis – bo ma zepsuty… Wiem, co do gustu przypadnie tacie! Prezent wspaniały! Prezent w postaci lokomotywy z wagonikami, ze światełkami, z semaforami. Kupił mi taką przed rokiem prawie lecz nie pozwolił mi się nią bawić. Sam ją po szynach puszczał w pokoju. Kupię mu taką! Będzie miał swoją. „Męskie gotowanie” Wiesz co tato? Zróbmy dzisiaj sami obiad! Z trzech dań. Dla mamy. Wróci z pracy zmęczona, przemoczona do nitki, a tu na pierwsze danie: frytki! Na drugie… na drugie będzie… ananas z puszki, słodziutki, że lizać paluszki. A na deser – oczywiście jajecznica! A mama siada przy stole i się zachwyca! „Mój tatuś” Mój tatuś jak każdy tatuś wszystko zrobić potrafi: umie zegar naprawić i ucho przyszyć żyrafie, umie baśń opowiedzieć i podnieść mnie tak wysoko, abym świat cały zobaczył, a co najmniej mój pokój. Ale najbardziej lubię, kiedy w piłkę gramy i gdy w sklepie na rogu kupuje kwiaty dla mamy. „Na Dzień Ojca (23 VI)” Pracy w sam raz tyle, ile trzeba, żeby zarobić na kawałek chleba. Trochę czasu na niedzielne spacery, a na co dzień na rozmowę szczerą. Żebyś umiał być radosny jak ptaszek, żebyś ze mnie mógł byś dumny choć czasem i żeby spokojnie biegło nam życie, Tobie, tato, serdecznie dziś życzę. „Nie pożyczam swego taty” Do zabawy tata skory, gdy mi miną złe humory. Kiedy w pracy się układa, gdy obiady całe zjadam. Uśmiech taty jest kudłaty – humor taty nie na raty. Z tego słynie tata mój. Z tatą w piłkę, z tatą w bierki, namiotowe poniewierki. I rowerem hen! do lasu, gdy ma tylko trochę czasu. I choć czasem brak mi taty – kocham tatę nie na raty. Kocham przez calutki czas. Nie pożyczam swego taty za gotówkę lub na raty. I za żadne skarby świata, bo to mój kochany tata. „Tata” Tata … mógłby szybowcem latać! Dojść, aż na koniec świata! Tata się zna na kwiatach. Naprawi płot i fiata. Tata… mógłby chodzić lasami, górami. Mógłby w morzu szukać skarbów czasami. Mógłby wszystko! Ala chce być z nami, bo nas kocha! Bo my go kochamy! „Tata” Jeździ szybko samochodem, umie zreperować rower, telewizor i radio. Wie, dlaczego deszcz pada. I skąd wzięło się światło. Wszystko z tatą jest łatwe. A kiedy nie ma mamy to zwyczajem naszym gotujemy z tatą własny krupnik – oczywiście bez kaszy! „Tatuś” Śpij już tatusiu, no zaśnij wreszcie. Masz tu poduszkę i koc. Dobrze by było, gdybyś nie chrapał na cały głos. Dobrze by było, gdyby deszcz przestał tak głośno grać. Przestań już, deszczu! Tatuś zmęczony! Bardzo chce spać… „Wesoły tata” Mój tata jest niepoważny, ciągle się za mnie śmieje. Kiedy ja mówię: – Wciąż rosnę! On mówi: – Skąd, ty malejesz! Nie lubisz kaszy na mleku, zostawiasz ser i warzywa, więc wcale nie rośniesz, nie tyjesz, tylko wciąż ciebie ubywa! Staniesz się taki malutki, że w krasnoludka się zmienisz, będziesz się kąpać w akwarium i drzemać w mojej kieszeni. Nie pójdziesz na spacer z pieskiem, tylko z chomikiem lub z myszką. Ja na to: – Dobrze tato, jutro na obiad zjem wszystko. Ale ty razem ze mną chrup marchew i sałatę, bo jak się zmienię w zająca, chcę mieć zająca – tatę. „Zdolny tata” Mój tata umie śpiewać. I to jak?! Jak słowik! Potrafi także ziewać. I to jak?! Jak hipopotam! Umie biegać i skakać, pracować i leniuchować. Zna się na samochodach, komputerach, rowerach. I gwizdać umie jak wiatr, co nad sadem lata. Naprawdę! Bardzo zdolny jest mój kochany tata! „Z tatą w zoo” Tato zabrał mnie do ZOO! W ZOO zawsze jest wesoło! Tacie duszno pod krawatem, ale idzie z aparatem i kanapki niesie w dłoniach. – Może nakarmimy słonia? – Zrobię ci przy słoniu zdjęcie! Bliżej trąby! Bliżej uszu! Powiesz mamie: „Byłem w buszu!” Czekaj, bo słoń stanął tyłem… Nie, to trąba! Już zrobiłem! – Wszystko widać jak na dłoni, tylko… słonia ktoś zasłonił! – Już znudziły mi się słonie! Popatrz tato, tam są konie: małe, duże, różne rasy ; białe, czarne, w łaty, w pasy… Ten ma bardzo długą szyję… Jak on taką szyję myje? – Ten, co pręgi ma na żebrach, to nie koń jest – tylko zebra. A ten z szyją to żyrafa. – Osioł ze mnie! Co za gafa! – Kici, kici! Popatrz – kotki! A ten z grzywą jaki słodki! – To jest wybieg wielkich kotów. Każdy pożreć nas jest gotów! Widzisz, gryzą jakieś kości! – Może zjadły swoich gości? Tygrys w paski, lampart w łatki, a lew z grzywą cały gładki. Zaś ten czarny to pantera. – Uciekajmy! Pysk otwiera! – Tu są żółwie, krokodyle – wychowały się nad Nilem. A tu bardzo długi wąż. Ciągnie on się wciąż i wciąż. Dziesięć metrów ma długości, mógłby połknąć nas w całości. – Całe szczęście, jest za szybką! Chodźmy stąd syneczku szybko, bo tu duszno – mówi tata – Uf!!! Jak dobrze bez krawata. – Popatrz synku na te ptaki! Jakie piękne mają fraki! – Ponoć fraki wyszły z mody, a tu wchodzą w nich do wody! – To pingwiny! – poznał tata i mu głupio bez krawata. – Tato, widzisz tam niedźwiedzia? Z apetytem wcina śledzia! – Stary niedźwiedź, nieszczęśliwy, ze starości cały siwy! Tak się z tego śmiały foki, że aż je bolały boki. Hieny też się z taty śmiały, bo go małpy przedrzeźniały i ukradły mu banana. Niepotrzebnie drwił z pawiana. A struś dziobnął tatę w czoło. Z tatą w ZOO jest wesoło. trzy lata. za siedem dni mijają trzy lata bloga. pamiętam dobrze tamten dzień. ta stara kamienica. okrągły stół przy oknie. Tosiulka śpi, gdy późnym wieczorem dostałam od informatyków login i hasło. tamtego wieczora dodałam kilka postów naraz, naszykowanych wcześniej… i poszłam spać. za chwilę miną trzy lata. i przewidywalnie mogłabym pisać ile mi to dało, i podawać jakieś liczby.. ale to zupełnie nieistotne… w mailach pytacie o wszystko. jaka sukienka przy szerokich biodrach, jakiego kupiłabym psa, czy szczepię dzieci, czym pomalowaliśmy dom i jak radzę sobie z dzieckiem niejadkiem.. codziennie jakieś 30 zapytań… najczęściej jednak… dziękujecie. czasami krótko, dwoma słowami, innym razem listy na cały wieczór. trudno odpisać mi na wszystko. jednak staram się jak mogę. bardzo często odpisuję po miesiącu, dwóch. w ostatnich wysokich obcasach przeczytałam, że Astrid Lindgren dostawała 150 listów tygodniowo. poczta zatrudniła listonosza, który obsługiwał tylko Ją. a Ona na każdy list odpisywała.. bo nie mogła poradzić sobie z myślą, że Ktoś na ten list od Niej czeka.. i ja tak dobrze to rozumiem.. ta myśl najczęściej towarzyszy mi gdy zasypiam.. biję się w piersi i myślę, że mogłam może iść później spać i odpisać choć jeszcze na kilka, kilkanaście więcej.. chociaż na te, które czekają jeszcze z lutego.. odpiszę. nigdzie się na razie nie wybieram.. nie planuję. i skoro Astrid dała radę. odpisując na maszynie do pisania to i mnie się uda. pamiętam kilka dni przed wigilią.. dostałam maila od kobiety, która napisała, że po przeczytaniu mojego bloga wycofała pozew rozwodowy.. stałam wtedy pod wielkim centrum handlowym. robiło się już ciemno. jeździły jakieś auta, biegali ludzie. mnóstwo kolrowych świateł, neony. stałam taka mała pomiędzy tym wszystkim z telefonem w ręku i tym mailem… padał wtedy deszcz. takich maili niezliczona ilość. są takie, które często pokonują mnie samą. myślę sobie, że ja na to nie do końca zasługuję.. że z tyloma rzeczami, ludźmi w życiu codziennym sobie nie radzę.. ten od zjawiskowej dziewczynki.. „W sumie to ja nie wiem co napisać. Chciałabym napisać „dziękuję”, ale to się takie banalne wydaje. Teraz „dziękuję” można powiedzieć za wszystko, za byle co. A te moje „dziękuję” to jest takie szczere i prawdziwe. Zmieniła mi Pani życie! Tak wiem, pewnie dużo osób tak do Pani pisze, a ja chciałbym być niepowtarzalna. W sumie jestem… tak trochę… Zmieniła mi Pani życie! Ale nie tak dosłownie, bo wszystko jest po dawnemu: mam mamę, tatę, brata z którym kłócę się 20 x dziennie i 21 x dziennie godzę. Zmieniła mi Pani mój sposób patrzenia na świat. Dziękuję za te piękne słowa, piękne piosenki i za wszystko. To co tu napisałam to za mało, ale rzeczy bezcennych nie da się „przebić”. Ujmę to tak: Pani stworzyła coś na wzór takiej innej Biblii. Bardzo ważnej z której każdy może coś sobie wziąć i która człowieka – dziecko, dorosłego, emeryta odmienia. Na lepsze. Podziękowania od 14 – letniej Meli, wiernej czytelniczki” przesłałam go mojej przyjaciółce. odpisała… „Nie trzeba się tak strasznie martwić o przyszłość tego narodu. Są jednak jeszcze mądre i wrażliwe dzieci. Pięknie! Pięknie Melanio i pięknie Julio:) Zmieniać świat na lepsze nie jest łatwo… Świat jak świat…ale jednego konkretnego człowieka to jest coś 😉 A. „ czy można dostać coś równie pięknego z okazji trzecich urodzin…? dziękuję. szczerze i prawdziwie. każdemu z Was. pojechałam ostatnio do Warszawy. pociągiem. kupiłam bilet w kasie. Pani miła. a to ważne. nawet bardzo. torbę w kratkę wzięłam. taką ulubioną. co osiem lat temu kupiłam. uszy już kaletnik raz naprawiał. w takim sklepie bardzo ekskluzywnym. trzy miesiące na nią odkładałam. można ją pod rękę, a można na kółkach ciągnąć. tylko ona wysoka a chuda więc się kolebie i przewraca, ale już się nauczyłam ją z kobiecą elegancją prowadzić. założyłam sukienkę, płaszczyk wiosenny, choć tak może jeszcze zimowo było. ale udawłam, że jest mi idealnie i to był wybór ze względu na pogodę a nie na to, że nowy.. nie pamiętam kiedy byłam na dworcu w Katowicach.. może właśnie wtedy gdy czekałam na pociąg do Częstochowy wracając z Krakowa w dwutysięcznym szóstym. trochę się więc bałam, że głowa mi się ukręci gdy to wszystko ujrzałam. nie zdążyłam książki przed podróżą kupić i tak się łudziłam, że może jakiś skład na tym dworcu będzie.. książek w przejściu podziemnym na stole rozłożony.. w Krakowie takie bywały.. a tam.. księgarnia, perfumeria, cuda na kiju i Starbucks na środku. europa proszę pana.. kupuję tę modną kawę co na kubku mi moję imię koniecznie wypisują. zastanawiam się nawet chwilę w jakim celu, gdyż ani przede mną ani za mną nikt nie stoi. jakiś chłopak z słuchawkami na uszach siedzi w kącie i widać, że tylko przeczekać na pociąg chce. kawy ani nie pił, ani nie planuje pić. biorę ten kubek pysznej, pachnącej kawy z napisem „Julia” i zasiadam do książki. wyciągnęłam bilet by włożyć jako zakładkę. zdjęcie telefonem zrobiłam. tej kawy modnej i biletu. na instagram dodałam.. że w podróż wyruszam.. takie to teraz na czasie.. a w tym pociągu.. nie wiem jak to opowiadać.. Kto Matką jest to może i zrozumie.. bez mówienia. siedzę. noga na nogę. płaszczyk na wieszaczku wisi. muzyki słucham, tak mi się stary przebój przypomniał z czasów liceum. skunk anansie śpiewało „hedonism”. kochałam się wtedy w Krzyśku. On zresztą we mnie też. miał białego opla kadeta i pod szkołę po mnie przyjeżdzał. poczciwina taka. ten Krzyś, bo opel to mniej, ciągle mu się woda gotowała. w okno zerkam, smsy piszę, Ktoś dzwoni, ale załatwiam szybko sprawę, bo o tej książce jedynie marzę. nikt mnie nie goni, nikt o nic nie pyta. stan błogi. błogostan. na dworcu człowiek mój czeka. człowiek, co jeszcze pokój ze mną w internacie dzielił, gdy po piętnaście lat miałyśmy. za wcześnie przyszła i zmarzła trochę. i ta morda wiecznie uśmiechnięta. jedziemy kolejką, a potem autobusem miejskim. nacieszyć się nie mogę, bo ile to ja lat tak nie jeździłam. zawsze tym autem tylko. drobnych na bilety szukamy. mówię Jej, że koniecznie chcę na film „disco polo” iść i zapuszczam Jej w telefonie „cztery osiemnastki”. jedną słuchawkę Jej do ucha wsadzam i śpiewam w tym autobusie. Ona mnie od głupków przezywa.. znakiem tego też nie jestem Jej obojętna. w domu ma przytulnie, ciepło. pyta czy ja na miasto bym chciała wyjść. a ja o piżamie i kocu już myślę. z talerzy podjadamy, herbatę siorbiemy. gadamy jak za starych czasów. śpimy razem i jeszcze po ciemku coś plotkujemy. czuję się jak nastolatka.. a Ona się tak wdzięcznie śmieje. całą sobą. z samego rana łapię taksówkę, po drodzę kupuję bukiet żółtych tulipanów dla Ani. wpadam na konferencję prasową za wcześnie. ustawiam więc krzesła z właścicielką marki i Jej nową twarzą. twarzą jest Kasia Cichopek. i choć tak chciałam nadal za Nią nie przepadać, chciałam jak wszyscy mówić „no już wszędzie Ona jest!” to wkurzam się aż sama na siebie. bo jak można tak wbrew sobie? Kogoś tak polubić, choć się polubić nie planowało.. jak może być tak fantastyczną dziewczyną!? przedziwnie zaskakującą gwiazdą co nie gwiazdorzy, tylko croissanta tak samo na talerzyku jak ja kruszy.. szalik zgubiłam. w tym marcu dziesięć lat mija jak Bartka za przyjaciela mam. nic się nie zmienia. wozi mnie tym autem po Warszawie jak wariat, a ja mu tłukę do głowy, że ja już dwójkę dzieci mam, że już wydoroślałam i że na kolejnym rondzie to już wysiądę na pewno! siedzę na tych skórzanych fotelach w super furze. leci jakiś przebój lat 80tych. On się pyta czy ja jestem szczęśliwa tam w tym szarym domu. odpowiadam , że jak nigdy w życiu.. dobry chłopak w ciele twardziela.. a jak przypomnę gdy go poznałam, jaką nienawiścią darzyłam. jaki to był Warszawski debil i cwaniak! zreszta, ciągle nim jest, ale teraz już Go lubię. nie ma Warszawy bez cwaniaka. do kina wpadam na ostatnią chwilę. nie ma „disco polo”, jest „Samba”. Kaśka uwalona od sosu z zapiekanki. Andzia śmieje się tym całym ciałem, gdy ja tańczę na końcowych literach. Mama dzwoni, żebym się rano nie spieszyła. żeby tym późniejszym pociągiem. żebym pospała rano i na spokojnie kawę wypiła. zrywam się o świcie by zdążyć na pierwszą. i jadę znów tym autobusem i kolejką na dworzec. torba się przewraca, bo już nie chce mi się być elegancką. przytulam Ją na dworcu stolicy i chciałabym Jej powiedzieć jaka jest wspaniała i podziękować. ale ja mam taką wadę, że nie potrafię mówić miłych rzeczy. mam tylko dużą buzię do pyskowania.. Mama tak mówi. i ma rację. na peronie czeka mój mąż. już z okna Go widzę. że też lata mijają, a ja tak samo… jakbym na randkę do Niego przyjechała, a nie do domu naszego i gromady dzieci. rzucam Mu się na szyję. wpadam do przedszkola za pięć pierwsza. otwierają się drzwi stołówki i z bandą gadających i dłubiących w nosie wyskakuję też mój mały lokaty ryj. ustawia się do schodów by jeszcze umyć zęby i krzyczy do przedszkolanki „widziałam moją Mamę”. i choć Warszawa piękna, to ten pociąg o świcie, był najlepszym w rozkładzie jazdy tamtego dnia. lubię się narobić. tak najzwyczajniej na-ro-bić! przysłowiowo – paść na ryj. lubię ten ból w nogach. kiedy kładę się wieczorem z Tosiulką by poczytać Jej do snu.. taka nasza umowa, że zawsze dwie książki. i kiedy Ona już zaśnie, ja długo jeszcze patrzę na księżyc w oknie, bo nie mogę wstać. coś sobie rozmyślam, analizuję. a po tych nogach jakby stado mrówek biegało. i tak najzwyczajniej po prostu … lubię. bo myślę sobie, że co człowiek bez roboty by był wart. i przecież ta robota to dla nikogo innego jak dla nas samych, dla dzieci naszych, a może i dla wnucząt coś z tej roboty zostanie. żyjemy w czasach lenistwa. dziś młodzież chciałaby skończyć studia i gotową, dobrą posadę znaleźć. zrobić swoją robotę w pół dnia, a potem jeszcze się na krześle pokręcić i na internet zobaczyć. pamietam jak poszłam pierwszy dzień do nowej pracy. otworzyli mi takie drzwi, a tam nie było widać nic, tylko kartony. nie było nawet widać wielkości tego pomieszczenia, bo były tylko kartony, papiery i śmieci. kolega mówi, że trzeba to posegregować jakoś… no to dobra. podwinęłam rękawy i zaczęłam wyciągać po jednym pudełku, odklejać taśmę i składać. segregowałam rozmiarami. po kilku godzinach zrobiłam sobie przerwę na kanapkę. o 18ej był błysk. kartoniki poukładane, pozamiatane, okienko umyte.. sterty śmieci do wyniesienia. jak usiadłam do auta to nie miałam siły gazu nogą wciskać.. i jak to? ja? ja, która pracowała już wcześniej w wielkim, pięknym salonie hondy w Warszawie? ja, która odbyła tyle szkoleń w zakresie sprzedaży motocykli? ja, która zajęła trzecie miejsce w polsce w owej sprzedaży? ano tak. właśnie ta. robota jak każda inna. a może nawet lepsza bo efekty od razu widać. zostałam tam na trzy lata i przemiło tą pracę wspominam. jak w każdej byli ludzie co doprowadzali do szału, byli też tacy, za którymi dziś bardzo tęsknię. były dni gdzie chciało się płakać jak i takie gdzie chciałyśmy z Kaśką pospadać ze śmiechu z krzeseł. kartony układałam jeszcze trzy razy z własnego wyboru. czasami myślę co by było gdyby powinęła nam się noga.. bo przecież los nieodgadniony jest.. a ja już nauczyłam się pokory wobec życia.. nie idę rozpychając się łokciami, że mnie to się uda na pewno.. bo tego nie wiem.. wierzę w siebie, ale nie daję sobie głowy uciąć.. bo dziś o tę głowę już muszę dla dzieci dbać. siadam czasami z mężem i mówię Mu, że nie ma się co martwić. oby tylko zdrowie było, bo wszystko inne pokonamy gdy będziemy mieć sprawne ręce do pracy. ludzie dziś lubią narzekać.. że może w Niemczech by się lepiej żyło, może do Ameryki.. ano jedź.. ale pamiętaj, że wszędzie narobić się trzeba tak samo. nigdzie z nieba manna nie leci. a my i tak w dobrym kraju żyjemy.. choć szlag człowieka trafia jak przychodzi podatki zapłacić, zusy.. toż to nie do wiary! a mój znajomy na Ukrainie mieszka.. hotel miał piękny, restaurację.. i pewnego dnia przychodzi Pan, który mówi, że teraz to jest Jego. ot tak. to się spakował i wyszedł. przyjeżdza teraz do Polski na handel. z mafią nie dyskutujesz. ja nie mówię, że do lepszego nie trzeba wzdychać. owszem i trzeba. marzyć i planować.. tylko najczęściej jest tak, że gdy zadowolony z tego co ma, to lepsze samo przychodzi. nagle. niespodziewanie. dążyć, ale na los obecny nie skarżyć.. jak sięgnę pamięcią to ostatni raz leżałam gdy byłam w ciąży z Tosią. bo tak to wiecznie szkoda mi czasu. tyle jest do zrobienia.. ja nie mówię, że to dobre, może i lepsze o wiele podejście gdzie się człowiek kładzie i w nosie ma.. w końcu może nie na robocie świat polega.. ostatnio moja znajoma mówi.. „wiesz, z tymi dziećmi to nie ma końca, nawet jak dziesięć lat mają to trzy godziny przy lekcjach trzeba z nimi siedzieć, prace plastyczne robić”… hmm… nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo dla mnie to było i jest bardzo oczywiste i naturalne. decydując się na dzieci, decydujesz się na życie w połowie dla nich, lub całkiem dla nich.. to już zależy od potrzeb rodzica i każdy może jak chce. dla jednych tak lepiej dla innych inaczej i wcale niepowiedziane co lepsze.. ale czy ten czas przy lekcjach nie może być fajny? patrzysz jakie ma bazgroły w zeszycie z tyłu popisane, coś o nauczycielce pogadacie, pośmiejecie się, powycinacie wspólnie… możnaby też było w tym czasie przeczytać gazetę, obejrzeć film lub poplotkować z sąsiadką, ale uważam, że wszystko da się pogodzić, a ten czas z dzieckiem, obojętnie przy czym spędzony jest jedną z najlepiej wykorzystanych chwil w naszym życiu… nawet z matematyką w tle… byłam wczoraj na zebraniu przedszkolnym.. i mówią, że na festyn to po piętnaście ciast z każdej grupy potrzeba.. słychać gdzieś po kątach „ło rany, o Boże”.. te wzdychania, że coś trzeba.. rozglądam się i nie wierze. raz na rok proszą o ciasto i pierwsza reakcja to marudzenie.. a ja drodzy Panśtwo z chęcią zrobię dwa i muffin dopiekę do kompletu. i nie dlatego, że mam więcej czasu, bo go nie mam.. mam tylko więcej chęci.. jak mam obiad z poprzedniego dnia i chwilę czasu to sadzam Benka do leżaka żeby nas widział, Tosię sadzam na blat i robimy. Tosia mąkę rozsypuję, jajka tłucze, nie tam wlewa białka gdzie powinna.. no cyrk! sprzątania na pół godziny… ale ja po prostu lubię się narobić. bo jak żyć inaczej? są Mamy co o 18ej z pracy przychodzą i mają jeszcze tyle obowiązków domowych.. pranie, obiad na drugi dzień. ale nie wierzę, że w tych dwóch godzinach od osiemnastej do dwudziestej nie spędzają pół godziny z dzieckiem.. więc niech to pół godziny będzie zabawą w pieczenie ciasta.. były też Mamy co wpisały, że zrobią dwa ciasta.. serce rośnie! staram się nigdy nie oceniać ludzi, zawsze, nawet jak znamy Kogoś latami, to zawsze wiemy o Nim za mało by go oceniać. najczęściej w życiu kiedy ciężko pracujemy, to możemy odnieść sukces. nikt nam tego nie gwarantuje, ale jest wtedy nadzieja.. czekając na lepsze czasy, leżąc na kanapie, mogę obiecać, że nie nadejdą.. słowem praca nazywamy oczywiście wiele.. pracę fizyczną, umysłową.. jeden ma sprytu więcej, drugi mniej i narobić więcej musi.. jeden większy ma talent a inny żadnego nie ma. bywa różnie. nie ma reguł i sztywnych zasad. ale często ludzie by dziś chcieli dużo dostawać.. i ciąglę słyszę, że robota, dzieci, dom, robota, dzieci, dom.. i ani wakacji, ani nic.. a ja się tak cieszę jak mi sił wieczorem starczy by paznokcie pomalować, na tych moich zdrowych rękach co pozwalają mi dzieci nosić i kąpać.. prawda jest jedna.. robić trzeba.. można robić i być nieszczęśliwym albo można robić i być szczęśliwym.. wybór należy do Ciebie, jak spędzisz jedyne życie jakie Ci dano.. a jak tak się narobisz to i nagroda czasami przyjdzie.. uśpiłam dzieci i już chciałam usiąść gdy przypomniało mi się, że pranie jeszcze trzeba rozwiesić. poszłam więc. jak rozwiesiłam to już niby koniec roboty, a tu podłoga cała w kićkach. a podłoga w pralni biała to widać jak cholera. idę więc po odkurzacz, wlokę, odkurzam, bo tak mnie to denerwuje, że nie zasnę. i jak już się uporałam to siadam obok męża i mówię.. „tak mi się marzy taki odkurzacz co sam odkurza, bo ja tutaj codziennie ciągle odkurzam. góra dół, góra dół..”. na co On stwierdził, że może pomyślimy.. i wtedy po raz kolejny zaczęłam się bać własnych myśli.. zdarzyło się to trzeci raz. dosłownie cztery dni po wypowiadanych słowach się staje.. wracamy z wyciągu narciarskiego z dzieciakami siostry kiedy przychodzi mi mail.. „Pani Julio, czy nie zechciałaby Pani przetestować naszego nawilżacza powietrza, a potem napisać kilka słów?” Nawilżacz zawsze chętnie, bo w naszym domu jest 30 procent wilgotności i nawilżam do snu i dla dzieci. Benio jako atopowiec musi mieć wilgotno, Jego skóra nieznosi suchości. Patrzę. Ładny, duży, konkret, potrzebuję, biorę. Angażuję się w posty sponsorowane gdy faktycznie to mi się przyda. i pisze jeszcze ten facet „Pani Julio, jak Pani taki post wycenia?” a ja słuchajcie na tej Ich stronie znajduję co?!?! odkurzacze co same odkurzają! i pisze do Niego „Panie, ja nie chcę żadnej kasy, Pan da ten odkurzacz a ja będę w dziesiątym niebie!”. i dali. Nawilżacz i odkurzacz. to najpierw może o nawilżaczu bo o Niego miało się rozchodzić najbardziej.. Stadler-form to Szwajcarska marka, która oprócz funkcjonalności nie zapomniała o wyjątkowym wyglądzie. Uwielbiam połączenie staroci z nowoczesnymi formami. Nawilżaczy mamy kilka, jednak te, które są w stanie nawilżyć nasz dom są przemysłowe i wyglądają okropnie. Te małe do pokoików dziecięcych są już zgrabniejsze i dekoracyjne. Jednak nic nie było w stanie dać rady sypialni, ktora ma 40 metrów kwadratowych i wielką kubaturę, bo ma około 5 metrów wysokości.. Dlatego dla mnie to zapytanie ofertowe było genialne. Włączam jakiś czas przed spaniem na największą prędkość a potem przełączam na tryb nocny czyli bardzo cichutki. Choć Benio woli jak szumi, co oczywiste przy maluszkach. śpi przy tym szumie jak zaczarowany. Nawilżacz ma dozownik zapachów, czujnik ruchu, dotykowy panel sterowania. posiadamy w domu rekuperację, ale przy Benia chorobie każde dodatkowe oczyszczanie jest pomocne. nawilżacz ma również fukncję oczyszczania powietrza. po miesiącu testów mogę stwierdzić, że wad nie widzę. gdy chodzi na najwyższym, najmocniejszym poziomie to go słychać, jednak wydmuchuję On taką ilość wody, że jest to zupełnie wytłumaczalne i usprawiedliwiam go maksymalnie 🙂 można zobaczyć tutaj. odkurzacz iRobot!!! – o mój ukochany! Tosia nazwała go Modo. Benek myśli chyba, że mamy psa 🙂 nabrudzimy w przedpokoju, ja idę robić obiad, a tam się odkurza. albo jadę na zakupy i zaniosę go na górę a on mi odkurza. oczywiście trzeba mu jakoś delikatnie przestrzeń naszykować. czyli schować kable by się nie zaplątał lub odstawić krzesła od stołu. ale to drobnostki. wjeżdża w każdy kąt. jak podjeżdza pod schody to odkurzy i wraca, bo jego czujki wyniuchują pustą przestrzeń pod nim. jest bardzo łatwy do czyszczenia. posiada pilota i także oczyszcza powietrze odkurzając. czasami jak nie zbierzemy klocków to je w kąty poroznosi, więc lego musi być uprzednio uprzątnięte. powiem Wam, że jak dla mnie to pomoc ogromna. czasami jest taki śmieszny, jak domownik 🙂 a odkurzacz tutaj. pościel z łosiem – Cele: wzmocnienie więzi emocjonalnej z rodziną dziecka,kształtowanie uczucia przywiązania i szacunku do dziadków,nawiązywanie bliższych kontaktów z Babcią i Dziadkiem poprzez radosne, wspólne przeżywanie ich święta ,okazywanie szacunku Babci i Dziadkowi,wręczenie upominków przygotowanych przez SPOTKANIA:Powitanie przybyłych gościZaproszenie do wysłuchania wierszy i piosenek (program artystyczny)Wspólny poczęstunek,Zabawy integracyjne,Wspólne oglądanie bajki „Calineczka”. dzisiaj dzień wesoły - najprawdziwsze święto! Widzę Babcię tak szczęśliwą – pięknie taki elegancki pięknie ogolony,To dla Babci – mojej Babci czyli swojej żony !Dziś słoneczko jasno świeci, zima biała śpiewa. /Gabrysia w przedszkolu przedszkolaki składają babciom, wszystkim dziadkomZdrowia, pomyślności, uśmiechów na co dzieńI dużo radości. Kochani, dziś okazja rzadka, mamy dzień Babci oraz Dziadka .Już wiecie jest ich razem czworo, co można sprawdzić – gdy się zbiorąWciąż mówią wtedy o tych latach, gdy jeszcze dzieckiem był nasz tataA nasza babcia bez swych lalek, do łóżka iść nie chciała wcale. A teraz jak ten czas wciąż leci! Cieszy się dziećmi swoich myśli widząc ich gromadkę, że miło Babcią być i PIOSENKA : „ŻYJ NAM BABCIU ZDROWO”Nasza babcia już od rana jest pogodna jak słoneczko,i zaprasza do śniadanie kusząc mlekiem i ho, hej, ha żyj babciu sto lat,Hej, ho, hej, ha babci kwiatka dam /x2Grzecznie jemy co na stole, bo to smaczne no i czeka już przedszkole, a w nim sale gdy wracamy babcia wita nas radośnieZnów upiekła coś dobrego byśmy, jak na drożdżach INSCENIZACJA pt. „KONCERT ŻYCZEŃ”NARRATOR –Teraz koncert życzeń dla babci i dziadka !!!Zdrowia, szczęścia i słodyczyBabci wnuczek dzisiaj życzy !To nie koniec życzeń jeszcze iEmerytury życzę Ci większej !WNUCZEK – W poniedziałki pomyślności,A we wtorki kosz radości !W środy, czwartki precz zmartwienia !Niech i w piątki strapień nie ma !Na soboty i niedzieleŻyczę odpoczynku wiele !WNUCZEK – Niech Ci życie płynie miło !Żeby Ci też trosk ubyło !Na lato nowy leżak Ci sprawię !Odpoczniesz sobie w cieniu na – Dużą masz już wnuczkę Babciu Ci pomagać Z wieczora i z – .Dziś dla mego dziadkaCiasto przygotuję,A potem Go mocno, Mocno ucałuję !WNUCZEK –Babciu najdroższa !Odpocznij sobie !Żebyś dla prawnukówMiała jeszcze kto moim dzieciom Bajeczkę opowie ?5. TANIEC: „ŚNIEŻYNKI”WNUCZEK – .Słuchaj sobie radia,Popatrz w telewizję...A ja Ci życzenia Na ekranie przyślę !Pomyśl babciu o sobie !Poczytaj gazety !Zrób sobie fryzurę Jak młode kobiety !WNUCZKA – ( trzyma w ręce małe akwarium z rybką )Ta złota rybka,Choć jeszcze mała,Będzie życzenia Babci pływa rybka W przejrzystej wodzieI trzy życzeniaNiech spełnia co – Życzę dziś Tobie, Babuniu miła,byś zawsze, zawsze szczęśliwa Babuniu życia długiegoradości, szczęścia i zdrowia – .Żyj nam Babuniu lat ze dwieście, boś najlepsza w całym za bardzo rozrabiamypod twe skrzydła nas zawsze wytłumaczysz,wszystkie błędy nam więc zdrowa, uśmiechniętaTego życzą Ci – Babcia i Dziadek najlepsi w świecie !Wszystkim to powiemy , bo wy nie wiecie !6. PIOSENKA: „ SĄ TAKIE DNI CZASAMI”Są takie dni czasami, że dziadek z nami siadahistorie nam nieznane ciekawie to dziadek z racji wieku wiedzę bardzo dużą mai młodemu pokoleniu przekazuje co się da. /x2On zawsze nam opowie o młodych latach mamy,przypomni tez o przodkach, o różnych psotach WIERSZZ okazji Święta Babci j a dzisiaj babcię nauczę Jaka powinna być wnuczka i jaki powinien być pierwsze proszę babci – ja już od dawna uważam, że nic tak wnucząt nie zdobi, jak piękny uśmiech na jest dobry na co dzień, a nie wyłącznie od święta Więc wnuczek ma sie uśmiechać, a wnuczka ma być drugie z – z czajnikiem w ręku również jest wnukom do twarzy, każdy doroślej wygląda, kiedy herbatę trzecie – chociaż wnuczek czasami szklankę stłucze .Przy myciu naczyń także ślicznie wygląda wnuczek!Po czwarte proszę babci, po piąte i po szóste niech babcia nigdy więcej nie pierze wnukom chcą się bawić a moim skromnym zdaniem .Zabawą jest i fraszką dla wnuków takie siódme proszę babci wnuki powinny gderać dlaczego nasza babcia nie chodzi do fryzjera?Włóż babciu nową suknię, niech Cie uczesze fryzjer! .Posłuchaj babciu radia, obejrzyj telewizję!Już nie myśl babciu o nas, o sobie babciu pomyśl,Czy babcia nie uważa, że to jest świetny pomysł?8. STO LAT i wręczenie Wspólny Zabawy Bajka „Calineczka”. Czy nie zwróciłeś uwagi kiedyś, iż mimo iż nasi dziadkowie jedli smalec, chleb ogórki i to co znaleźli na półce sklepowej, co jak wiemy nie wiele było w czasach PRL-u to jednak dłużej żyli, jakby mniej chorowali. Jakby temat nowotworów nie był tak popularny a coś takiego jak alergia w ogóle nie istniało. Co się zatem stało z tą nasza żywnością w Polsce, ze mimo, iż wszystko jest to wszyscy krzyczą piszą i alarmują, iż nasze strawy są coraz bardziej niezdrowe (mimo, że coraz bardziej smaczne). Owe różnice miedzy czasami PRL-u a całkiem młodymi przecież bo raptem 15 lat Uni Europejskiej sprawiło kolosalną różnicę w jakości pożywienia. Olbrzymie lobby przemysły żywieniowego sprawia, że nie liczy się już jakość żywności ale ilość, nie liczy się już zdrowie klienta ale dochody korporacyjne. Nie liczy się ilość składników w kurczaku ale waga kurczaka itd. To wszystko tak się przecież zazębia. Tak wiele powstaje zatem nowych aptek, magików żywieniowych, i sklepów ze zdrową żywością. Co zatem jemy? Bądź świadom. Poniżej kilka najważniejszych informacji. A zatem po pierwsze wcinasz MOM czyli tańsza wersja mięsa oddzielanego od kości zwierząt czyli tańsze kiełbasy, parówki o których tak lubimy ponarzekać, że jakie to świństwo, a i tak lider sprzedaży. Wszelkiego rodzaju konserwy gdzie to niekoniecznie dopatrzymy się co tam w środku jest przecież. Krótko mówiąc wielu tak mówi i nie boje się i ja tego powiedzieć to najgorsza jakość mięsa, którą w dawnych czasach szlachta dawałaby swoim psom. Zresztą tak samo jest chipsami dziś. Kiedyś karmiono tym świnie, a dziś jak to się młodzież zachwyca jakie to smaki wymyślała przeczadowe. Mięso MOM to zmielone chrząstki, kości, ścięgna. Pazerne korporacje sprawiły ,że nawet w produktach dla dzieci i niemowląt dodawane jest MOM. Najbardziej popularnym mięsem do jedzenia jest kurczak. Przyjrzyj się dzisiejszym dzieciakom i młodzieży. Czasami 14 letni chłopiec ma posturę 18 latka. Nie dziwi Cię to? Tyle, że często narządy wewnętrze jeszcze zostały na poziome 14 latka i musi biedaczyna dostawać zwolnienia z W-Fu bo nie jest wstanie przebiec 100 metrów bo cerce nie daje rady przetoczyć tyle krwi. Kury tak samo jak świnie w wielkich gospodarstwach tuczone są dzisiaj sterydami i sztucznymi paszami. Przez kilkanaście ostatnich lat waga kurczaków i świń wzrosła kilkukrotnie w takich hodowlach. Zobacz jak to się przenosi na dorastające dzieci. Ryby. Nie dość, że są drogie to jeszcze nasza świadomość które jeść jest znikoma. Te najbardziej dostępne są najbardziej niezdrowe, a konserwy rybne to już w ogóle bezwartościowa papka z białkiem ale i z otoczką takiej gamy chemii, że nie łódź się. Jedząc rybę z konserwy robisz sobie więcej złego niż dobrego. Najgorsze ryby są te z hodowli jak łosoś norweski, pstrąg. One są tuczone tak samo jak świnie. Czy wiesz, że pstrąg musi rosnąć 1,5 roku na wolności aby osiągnął wielkość dorosłego osobnika? A wiesz, że w stawach hodowlanych osiągają taką wielkość po 3 miesiącach. Ryby są tak faszerowane sterydami, antybiotykami i paszą przemysłową, że woła to o pomstę do nieba, ale my to jemy! Warzywa Marketing, reklamy sprawiły, że brzydkie warzywa i owoce się nie sprzedają. Musza być ładne, okrągłe, wybarwione takie wiesz mucha nie siada. A banan musi być najlepiej prosty. Jednak aby tak wyglądały muszą byś hodowane na sztucznych nawozach i do tego opryskiwane pestycydami aby robaki się tam nie lęgły, a potem Ty to jesz. Masakra jakaś. Zdrowe produkty z obniżoną kalorycznością czyli tzw. lightJ Aby to osiągnąć z takiego produktu usuwa się nadmiar tłuszczu i nikt nie wnika, że wraz z tym usuwa się całą gamę drogocennych składników niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu np. witaminy z grupy A czy D. Głównym składnikiem dosładzającym produkty w dzisiejszych czasach to czysty chemicznie aspartam tyle, że gdy poddawany jest obróbce cieplnej traci swoje właściwości, a zamienia się czystą toksynę. No przecież nie napiszą Ci tego na opakowaniu. Można by jeszcze wiele o tym pisać, może skusze się w kolejnych artykułach. Jednak dziś trzeba gruntownie przemyśleć nasza dietę, sposób jedzenia i to co kupujemy w sklepach. Nie chce Ci się, ok, ale nie dziw się, że po wizycie od lekarza dowiesz się któregoś dnia, że masz nowotwór. Wybór należy do nas. Warto może przemyśleć także post od czasu do czasu do którego przecież sam Jezus przyuczał, a wtóruje mu i dziś Matka Boże w Medjugorie. Okazuje się, że to nie tylko może wyjść nam na dobre dla ducha ale i dla Ciała. Bądź świadom, otwórz oczy! Opracowanie: Rudi Stankiewicz Trener Instruktorów Pierwszej Pomocy Przedmedycznej EFR nr 610805 Technolog Żywienia Zbiorowego

są takie dni czasami że dziadek z nami siada